sobota, 17 marca 2018

Umberto Eco


 

 

















Był profesorem uniwersytetu w Bolonii, cenionym w wąskim kręgu naukowców własnej specjalności. Jednak kiedy przekroczył pięćdziesiątkę, zdecydował, że czas zmienić własne życie. Napisał powieść, która niemal z dnia na dzień uczyniła go sławnym daleko poza salami wykładowymi.

Rozdwojenie między pracą na solidnej posadzie i chęcią studiowania zagadnień odległych od życiowej pragmatyki nękało go od młodości. Ojciec wysłał go do Turynu po wykształcenie prawnicze, ale Umberto od studiowania kodeksów wolał zgłębianie średniowiecznej filozofii i literatury. I znowu – kiedy już uzyskał tytuł doktorski, broniąc rozprawy na temat filozofii Tomasza z Akwinu – dla odmiany zainteresował się kulturą popularną.

Rozdział po rozdziale zaplanował historię, która będzie mieścić zarówno rzetelną wiedzę o kulturze średniowiecza, jak i intrygującą fabułę. Powieść „Imię róży” była gotowa w 1980 roku. Jej bohaterem uczynił mnicha, Wilhelma z Baskerville (nazwisko zapożyczone z opowieści o Sherlocku Holmesie), obdarzonego genialnym detektywistycznym umysłem.

 
Jednak jego kolejne powieści – ‘’Wahadło Foucaulta” czy „Baudolino’’ – nie dorównywały popularnością „Imienia róży”. Były przeciążone erudycyjnymi popisami, rozwlekłe, pozbawione pomysłowej intrygi. Jeszcze raz okazało się, że do tworzenia prostych historii dla milionów nie wystarczy opanowanie zestawu prostych reguł. Trzeba jeszcze szczypty prawdziwego talentu.
IB




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz