niedziela, 28 stycznia 2018

Z cyklu sławne Polki – Maria Szymanowska 1789 – 1831



 
Córka warszawskiego producenta piwa, obdarzona nieprzeciętną urodą i wielkimi zdolnościami muzycznymi, została pierwszą zawodową pianistką w Europie. Z powodzeniem występowała
w Paryżu, Londynie, Mediolanie i Petersburgu, zdobywając podziw i uwielbienie największych artystów swojej epoki: Goethego, Beethovena, Mickiewicza, Puszkina i Rossiniego.

 
 
Miała kilka lat, gdy zasłynęła w Warszawie jako cudowne dziecko. W wieku 21 lat poślubiła Józefa Szymanowskiego, dzierżawcę dóbr w Otwocku. Rok później na świat przyszły bliźnięta: Helena
i Romuald, a niedługo potem córka Celina. Wkrótce jednak stosunki między małżonkami zaczęły się psuć. Niepowodzenia w życiu osobistym rekompensowały Szymanowskiej pierwsze sukcesy artystyczne. Spośród jej kompozycji, głównie miniatur fortepianowych popularność osiągnął nokturn „Le Murmure’’ (Szept).

 
 
W swych utworach artystka ukazywała możliwości kolorystyczne fortepianu, dając początek romantyzmowi w muzyce polskiej. Po rozwodzie w 1820 roku Szymanowska stanęła przed koniecznością zapewnienia utrzymania sobie i dzieciom. Wtedy ostatecznie podjęła decyzję o poświęceniu się muzyce. Wiele wysiłku włożyła w pamięciowe opanowanie repertuaru, co było w owych czasach zupełną nowością – nawet wielcy wirtuozi posługiwali się nutami.

 
 
W kwietniu 1822 roku dała pierwsze koncerty w Petersburgu, wzbudzając ogromny entuzjazm. Otrzymała zaszczytny tytuł pierwszej fortepianistki cesarzowej rosyjskiej, a także naszyjnik pereł i klamrę wysadzaną brylantami. Następne lata upłynęły Szymanowskiej na nieustannych podróżach, podczas których pisała do dzieci wzruszające, zachowane do dziś listy.

 
 
Jesienią 1827 roku podjęła decyzję osiedlenia się wraz z dorastającymi córkami w Petersburgu, gdzie oprócz koncertów udzielała także cieszących się wielkim wzięciem prywatnych lekcji muzyki. Uczyła m.in. najstarszą córkę cara Mikołaja I. 22 listopada 1827 roku po raz pierwszy złożył artystce wizytę Adam Mickiewicz, który odtąd bywał u niej codziennie, aż do swego nagłego wyjazdu z Rosji w roku 1829. Dwa lata później dotarła do niego wstrząsająca wiadomość o nagłej śmierci Szymanowskiej na cholerę.
IB





środa, 17 stycznia 2018

Wiatrak w Wijk koło Duurstede


Malarstwo pejzażowe niesłychanie rozkwitło w XVII-wiecznej Holandii. Uważa się, że w protestanckim kraju, gdzie artyści stracili możliwość podejmowania tematów religijnych, które były zakazane przez Kościół protestancki, zyskały na znaczeniu gatunki malarskie uważane dotąd za pośledniejsze, jak martwa natura i pejzaż.

Jacob van Ruisdael pochodził z rodziny z malarskimi tradycjami. Podobno młody Jacob studiował medycynę, niektóre źródła podają, że był znakomitym chirurgiem. Malarstwo Ruisdaela zaskakuje różnorodnością tematyczną. 
 
Malował krajobrazy leśne, górskie, morskie, sceny zimowe, a nawet weduty, czyli widoki miejskie, chociaż nazywany jest malarzem chmur i rzeczywiście w jego obrazach najwięcej miejsca zajmuje niebo jako najważniejszy element składowy pejzażu. W końcu lat sześćdziesiątych XVII w. w obrazach Ruisdaela pojawiło się połączenie dwóch elementów kompozycyjnych, występujących wcześniej oddzielnie: dużych, dominujących brył i otwartego wiejskiego pejzażu. Przykładem takiej właśnie kompozycji jest „Wiatrak w Wijk koło Duurstede”, gdzie masywna bryła młyna, oglądana z punktu obserwacyjnego ulokowanego nisko nad ziemią, została umieszczona w płaskim, odkrytym terenie. 
 
Równowagę kompozycyjną malarz uzyskał poprzez rygorystyczny układ pionów – wydaje się, że oś młyna osadza całą kompozycję w bezkresnej przestrzeni. Szczegóły są podporządkowane wrażeniu całości. Paleta zgaszonych barw obejmuje brąz, ochrę, przytłumioną zieleń i szarość z domieszką różu lub błękitu. Poczucie przestrzeni potęguje wspaniała gra światła i cienia. Pejzaż u Ruisdaela nie jest już obiektem malarskim, staje się odbiciem stanu ducha i sposobem wyrażania myśli. 
 
IB





środa, 3 stycznia 2018

Święto Trzech Króli


Uroczystość Objawienia Pańskiego, zwana też świętem Trzech Króli, weszła do kalendarza Kościoła Zachodniego w VIII wieku, jednak jej początki są o 400 lat starsze. Mędrcy, których imiona znamy tylko z przekazów pozabiblijnych, przybyli, aby ofiarować nowo narodzonemu Jezusowi mirrę, kadzidło i złoto. Darom tym przypisano później znaczenie symboliczne: mirra oznacza męczeństwo, kadzidło – boskość, złoto – władzę królewską.



Zgodnie z tradycją Jezus objawił się najpierw zwierzętom, następnie narodowi wybranemu, reprezentowanemu przez pasterzy, a na końcu poganom w osobach Kacpra, Melchiora i Baltazara. W XV wieku pojawiły się pierwsze przekazy mówiące o tym, że Mędrcy przybyli z trzech kontynentów znanych ówczesnemu światu: Europy, Afryki i Azji. W ten sposób próbowano symbolicznie wyrazić przekonanie, że Chrystus jest królem całej Ziemi.


W tym dniu poświęca się w kościołach kredę i kadzidło, dawniej także złoto i „mirrę” z żywicy świerkowej. Na drzwiach domów wypisuje się inicjały imion Trzech Mędrców oraz datę bieżącego roku przedzielone znakiem krzyża, oznaczające prośbę mieszkańców o Boże błogosławieństwo w danym roku. W dawnej Polsce poświęcone tego dnia złote medaliki i pierścienie wręczano dzieciom opuszczającym dom jako znak rodzicielskiego błogosławieństwa.

Święto Trzech Króli kończyło trwający od Wigilii okres Godów, kiedy to nie wypadało pracować, a czas poświęcano na śpiewanie kolęd i rozrywki towarzyskie. Goście, którzy zjechali na święta, rozjeżdżali się do domów, a do drzwi pukała służba zatrudniona na świętego Szczepana ( 26 XII ).
(IB)