niedziela, 28 października 2018

1 listopada Dzień Wszystkich Świętych



W uroczystość Wszystkich Świętych, zgodnie z rytuałem kościelnym, wierni uczestniczą we mszy, idą na cmentarz, gdzie modlą się zapalają znicze na mogiłach. Nawiedzają groby również następnego dnia, czyli we właściwe Święto Zmarłych. 



Dawniej wierzono, że dusze ludzi, którzy odeszli, przebywają w tych dniach wśród żywych. Dlatego zapraszano zmarłych do ich ziemskich domów, zostawiając na noc uchylone furtki i drzwi. Powszechne było przekonanie, że odczuwają oni głód i pragnienie. Jeszcze dziś żywa jest pamięć o tym, że „(…) chleba się zostawiało parę kromek i to, co się jadło gotowanego na kolację” (Podhale). W XIX wieku w przeddzień Dnia Zadusznego pieczono pierogi i chleby, gotowano bób, kaszę, a na wschodzie Polski kutię – potrawy te zostawiano wraz z wódką na stole jako poczęstunek dla dusz zmarłych. Wieszano też czysty ręcznik, obok stawiano mydło i wodę , aby „przychodzące dusze mogły się obmyć”. Tego dnia zakazane było szycie, przędzenie, prasowanie, rąbanie drewna, cięcie sieczki i wylewanie brudnej wody przez próg. Ludzie przekazywali sobie opowieści o spotkaniach z duszami zmarłych, które błąkały się po lasach, a od zmierzchu po cmentarzach i w pobliżu kościołów.


IB






czwartek, 25 października 2018

Klaudyna Potocka


 Na wieść o wybuchu powstania listopadowego w ślad za mężem i bratem wyruszyła do Warszawy. Razem ze swoją przyjaciółką Emilią Sczaniecką organizowała pomoc dla rannych powstańców. 

Delikatna i wątła, nie dbając o sen i odpoczynek, pielęgnowała rannych, asystowała przy operacjach. Przyłączywszy się do Towarzystwa Dobroczynności Patriotycznej Kobiet, własnym kosztem adaptowała pałac Łubieńskich na lazaret powstańczy. Ta wrażliwa arystokratka, zdolna do ogromnych wyrzeczeń, okazała się przy tym osobą bardzo przedsiębiorczą i pomysłową. Wynajdywała najróżniejsze sposoby na zdobywanie funduszy niezbędnych dla zorganizowania pomocy potrzebującym. Nic też dziwnego, że w Warszawie zrodził się swoisty kult Klaudyny. „Była samą miłością i poświęceniem” – pisał o niej Adam Mickiewicz. 



Po klęsce powstania listopadowego Potocka podzieliła los wielu Polaków: została pozbawiona dóbr ziemskich i zmuszona do emigracji. Nie załamała się jednak. Założyła i prowadziła Schronisko Polskie dla byłych powstańców, gdzie chorym zapewniano opiekę lekarską, natomiast zdrowym – odzież i pieniądze. Wspomagając ubogich wychodźców, nie zawahała się nawet przed sprzedażą własnych klejnotów. 


W jej domu często bywał Adam Mickiewicz, który przed wyjazdem do Francji ofiarował niepospolitej kobiecie m.in. rękopis fragmentów „III części Dziadów”. Miała niewiele ponad 30 lat, gdy ciężko zachorowała na serce i rozpoczęła długotrwałą kurację. Zmarła w Genewie 
8 czerwca 1836 roku. 

23 lata po śmierci Klaudyny młode pokolenie polskich emigrantów przyznało jej, jako pierwszej i prawdopodobnie jedynej, order „Gwiazdy Wytrwałości” z napisem „Usque ad finem” – w hołdzie za ogromne poświęcenie i hart ducha.

IB









wtorek, 16 października 2018

Słoneczniki


Ten najsłynniejszy chyba obraz van Gogha, i jeden z najsłynniejszych obrazów na świecie, został rozpowszechniony w tysiącach reprodukcji i tak się zbanalizował w świadomości społecznej, że przestaliśmy już dostrzegać jego niezwykłość i oryginalność.



W pewnym momencie swojego życia van Gogh wyjechał na południe Francji, do Arles, gdzie pragnął założyć coś w rodzaju komuny artystów. Udało mu się namówić do przyjazdu Paula Gauguina. Słoneczniki powstały właśnie w tym okresie względnego optymizmu, kiedy Vincent oczekiwał na przyjazd przyjaciela. Obraz miał zrobić wrażenie na Gauguinie 
i stanowić swego rodzaju wyraz przyjaźni.


Słoneczniki miały dla van Gogha szczególne znaczenie. Artysta namalował aż 11 obrazów przedstawiających te powszechnie uprawiane w Prowansji rośliny. Malarz starał się uchwycić istotę nietrwałego obiektu, jakim są kwiaty. Z jednej strony słoneczniki zostały odmalowane niesłychanie precyzyjnie, z drugiej – artysta próbował na płótnie oddać coś więcej niż tylko ich zewnętrzny obraz – dążył do wydobycia wewnętrznego światła, jakim promieniowały. Van Gogh używał całej palety czystych barw, ale najchętniej stosował żółcień, która według niego, ucieleśniała szczęście. 



Trzeba pamiętać, że w literaturze holenderskiej słonecznik był symbolem poświęcenia i lojalności. Jednocześnie słoneczniki na obrazach van Gogha mają też bardziej pesymistyczne konotacje – ich opadające płatki przypominają o cykliczności życia i śmierci, o nieuchronności przemijania.

IB