Człowiek jest tylko trzciną, którą nagina byle podmuch wiatru – przypominał Pascal. Ta trzcina posiada jednak potężną broń: wolny umysł.
Już w dzieciństwie odznaczał się niepospolitymi zdolnościami w dziedzinie matematyki i fizyki. Jako dwudziestokilkulatek skonstruował maszynę liczącą, która po kilku wiekach okazała się krokiem milowym w tworzeniu komputera.
Jednak pragnienie pogłębienia życia duchowego prześladowało go tak przemożnie, że zupełnie nagle porzucił świetnie zapowiadającą się karierę naukową i osiadł w Port-Royal. Podjął trud napisania wielkiej apologii religii chrześcijańskiej.
Przyjął jednak osobliwą metodę – cały gmach myśli chrześcijańskiej poddał „próbie myśli”. Z własnych myśli wywiódł słynny „zakład Pascala”. Zdecydowanie opłaca się pozostawać lojalnym członkiem Kościoła katolickiego i praktykować jego moralność.
Jeżeli bowiem po śmierci czeka nas życie wieczne, odbierzemy za przykładne prowadzenie się niekończącą się chwałę. Jeżeli jednak po
śmierci nie ma nic, to i tak, dzięki uczciwemu życiu, niczego nie tracimy.
Rozproszone „Myśli” wydano dopiero po
śmierci autora. Jeden z najgorliwszych chrześcijan swojej epoki zmarł, nie
dożywszy nawet 40 lat.