Niegdyś tylko dziewczęta odczytywały swoją przyszłość z kształtów powstałych z roztopionego wosku albo ołowiu wylewanego do wody na skrzyżowane gałązki chrustu, które ułatwiały wyjęcie zastygłej figurki.
W wigilię św. Andrzeja panny dawały upust swojej pomysłowości w odczytywaniu przyszłości z różnych znaków. Podobnie jak chłopcy, losowały włożone pod poduszkę karteczki z imionami.
Sny również były prorocze, tym bardziej że dziewczęta szły spać po całym dniu poszczenia i gorących modlitw do św. Andrzeja, aby przyśnił się wymarzony kawaler przeznaczony na męża – piękny, dobry, mądry, bogaty. By uchronić się w tę noc przed sennymi koszmarami, połykały trzy ząbki czosnku.
Zwierzęta były bardzo dobrymi pośrednikami w zdobywaniu wiedzy o przyszłości, przede wszystkim o kolejności wychodzenia za mąż dziewcząt biorących udział we wróżeniu.
Każda z panien szykowała wcześniej placki, kulki z ciasta lub tłuszczu, kości z nóżek cielęcych. Podsuwały te smakołyki wpuszczonemu do izby psu. Ta, której kulkę zjadł jako pierwszą, miała pierwsza wyjść za mąż.
Podobnie postępowały z kogutem, któremu rozsypywały ziarno na podłodze. Ta, spod której nóg najpierw je wydziobywał, najwcześniej miała zostać mężatką. We wróżeniu pomagały również inne zwierzęta: kot, gąsior, chrząkające świnie, kraczące wrony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz